4 lutego wspominamy św. Józefa z Leonessy (1556-1612), kapucyna, który zasłynął czystością i surowością życia. Pałając żarliwością w krzewieniu wiary, udał się do Turcji, gdzie został pojmany i wydany na tortury, Cudownie uniknąwszy śmierci, wrócił do Włoch, gdzie podjął się pracy apostolskiej.

O najświętszy krzyżu, przemień nas całych w siebie. Korzenie niech przenikną nogi, gałęzie nasze ramiona, korona głowę. I abyśmy cali stali się krzyżem, przybij nasze nogi, aby były nieruchome w tobie, zwiąż ręce, aby nie działały nic poza tobą, otwórz bok, zrań pierś i dotknij serca twoją miłością. Spraw, abyśmy odczuwali pragnienie ciebie, tak jak w tobie nas pragnął Chrystus.

św. Józef z Leonessy

Eufrazjusz Desideri urodził się w Leonissie w Umbrii we Włoszech około 1556 r. jako trzecie z ośmiorga dzieci. Już w młodym wieku był bardzo pobożny; miał zwyczaj wznosić niewielkie ołtarze i modlić się przed nimi, zachęcając do tego samego swoich kolegów. Jego rodzice zmarli, kiedy Eufrazjusz miał 12 lat, a wychowaniem i wykształceniem chłopca zajął się jego stryj, Battista Desideri, nauczyciel z Viterbo. Planował on dla swego wychowanka ślub z zamożną kobietą.

Eufrazjusz czuł jednak powołanie do życia zakonnego. Niepokój w związku z odkrywanym powołaniem i troska, by nie urazić stryja, sprawiły, że chłopak zachorował. Wrócił do Leonissy, by tam się kurować. Spotkał tam grupę kapucynów, którzy wywarli na nim wielkie wrażenie. Zwierzył się więc stryjowi ze swego zamiaru przyłączenia się do nich; ten jednak nalegał na ukończenie studiów. Eufrazjusz zgodził się i udał się do Spoleto, utrzymując jednak ciągły kontakt z zakonnikami.

W wieku 18 lat, 8 stycznia 1573 r., Eufrazjusz wstąpił do kapucynów, przyjmując imię Józef. Podejmował liczne trzydniowe posty, spał na gołych deskach. 24 września 1580 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Głosił Ewangelię w Umbrii, Lazio i Abruzji. Pewnego razu nawrócił grupę 50 bandytów, którzy potem wspólnie przychodzili słuchać jego wielkopostnych kazań.

Decyzją przełożonego generalnego kapucynów Józef został w 1587 r. wysłany do Konstantynopola, by tam służyć czterem tysiącom chrześcijan uprowadzonych do niewoli na galerach. Zamieszkał wraz z towarzyszami w opuszczonym klasztorze benedyktyńskim. Ubóstwo, w jakim żyli bracia, przyciągało wielu Turków, którzy chcieli poznać nowych misjonarzy.

Józef codziennie wychodził do miasta, by głosić Ewangelię. Wielokrotnie chciał zająć miejsce któregoś z niewolników, zamęczanego pracą na śmierć, ale władze nigdy nie wyraziły na to zgody. Jego obecność przeszkadzała w spokojnym życiu; wtrącono go więc na miesiąc do więzienia. Uwolnienie zawdzięczał wstawiennictwu pewnego dostojnika. W swoim zapale zapragnął dostać się do pałacu, by zanieść Ewangelię także sułtanowi. Chciał go prosić o dekret gwarantujący wolność religijną. Został jednak aresztowany i skazany na śmierć za wkroczenie na teren własności królewskiej. Przez trzy dni wisiał nad duszącym ogniem, utrzymywany przez dwa haki wbite w jego prawą rękę i stopę. Został jednak cudownie uwolniony przez anioła.

Jesienią 1589 r. postanowił powrócić do Rzymu. Zabrał ze sobą greckiego arcybiskupa, który odłączył się od Kościoła, a po przybyciu do Rzymu podjął decyzję o powrocie do jedności z Kościołem. Józef podjął dzieło misji w swojej ojczyźnie, głosząc kazania czasem po sześć razy dziennie. Zakładał szpitale, schroniska dla bezdomnych i banki żywności. W 1599 r., na rok przed wielkim jubileuszem, podjął całoroczny post jako przygotowanie do uzyskania odpustu. W 1600 r. głosił wielkopostne kazania w Otricoli, przez które przechodziły rzesze pielgrzymów zmierzających do Rzymu. Wielu z nich było bardzo ubogich; Józef dzielił się z nimi pożywieniem, prał ich ubrania i obcinał im włosy. W Todi uprawiał samodzielnie ogród, którego owoce służyły biednym.

Współcześni mu zapisali, że wiele nocnych godzin spędzał na adoracji Najświętszego Sakramentu. Był obdarzony licznymi charyzmatami: darem kontemplacji, poznania ludzkich sumień, przepowiadania przyszłości i czynienia cudów. Przepowiedział również dzień swojej śmierci.

Zmarł w klasztorze w Amatrice w Umbrii 4 lutego 1612 r. z powodu raka i problemów, które wystąpiły po próbie operacji. 18 października 1639 r., w czasie trzęsienia ziemi w Umbrii, mieszkańcy Leonissy wykradli jego ciało. Odtąd relikwie odbierają cześć w sanktuarium jego imienia w rodzinnym mieście.

Leonessa
Sanktuarium św. Józefa z Leonessy
Grób św. Józefa z Leonessy

Beatyfikował go Klemens XII 22 czerwca 1737 r., dziewięć lat później, 29 czerwca 1746 r., został ogłoszony świętym przez Benedykta XIV. Papież Pius XII ustanowił go patronem misji w Turcji. (tekst: brewiarz.pl/)

św. Fidelis z Sigmaringen i św. Józef z Leonessy

Kazanie św. Józefa z Leonessy:

Ewangelia, Dobra Nowina o przyjściu Pana na świat za pośrednictwem Najświętszej Dziewicy, ma być przede wszystkim wypisana w naszym sercu i w naszym wnętrzu, a nie na materialnych kartach. Pomiędzy prawem pisanym a prawem łaski zachodzi następująca różnica: tamto nazywa się prawem pisanym, bo było wyryte na kamiennych tablicach, to zaś nazywamy prawem łaski, gdyż jest wszczepione w serce ludzkie przez udzielenie łaski Ducha Świętego. To właśnie obiecał Pan przez Jeremiasza proroka stwierdzającego: „Zawrę z wami przymierze, nie jak przymierze, które zawarłem z waszymi ojcami”, o nowym zaś przymierzu tak się wypowiada: „Dam prawo moje w ich serca”.

Każdy więc chrześcijanin ma być żywą księgą, z której można odczytywać naukę Ewangelii. Oto co mówił święty Paweł Koryntianom: „Wy jesteście naszym listem napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żywego dzięki naszemu posługiwaniu, nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc”. Kartą jest nasze serce, a piszącym jest Duch Święty przez moją posługę, gdyż „język mój jest jak rylec biegłego pisarza”.

Oby język kaznodziei kierowany przez Ducha Świętego, zamoczony w krwi niepokalanego Baranka, szybko pisał dzisiaj w sercach waszych. Lecz czyż można nakładać jeden zapis na drugi? Jeśli najpierw nie zostanie wymazany poprzedni zapis, nie można dokonać nowego. W waszych sercach zaś zapisana jest chciwość, pycha, rozpusta i inne występki. Czyż możemy zapisać tam pokorę, uczciwość i inne cnoty, jeśli poprzednie występki nie będą wymazane? Mając taki zapis, każdy człowiek byłby, jak powiedziano, księgą i pouczałby innych przykładem swojego postępowania. Dlatego święty Paweł powiada: „Wy jesteście listem, który znają i czytają wszyscy ludzie”.

Przełożeni i kaznodzieje powinni podchodzić w ten sposób do nawracania dusz, aby delikatnie pociągnąć wszystkich na drogę prawdy. Nie wszystkich jednak należy przekonywać tymi samymi sposobami. Stąd święty Paweł, gorliwy sługa Chrystusa i zdobywca dusz mawiał: „Dla Żydów stałem się jak Żyd, dla niepodlegających Prawu byłem jak niepodlegający Prawu”. Do wszystkich się przystosowywał, dlatego dodaje: „Stałem się wszystkim dla wszystkich, aby wszystkich pozyskać dla Chrystusa”.